Faceci bez nóg strzelają piękne bramki
Tak jak w piłce nożnej, mecz składa się z dwóch połówek. Każda trwa 25 minut. Drużyna na boisku to sześciu piłkarzy i bramkarz. Cały skład może mieć nawet 25 zawodników. Bramkarz używa tylko jednej ręki i nie może opuszczać pola karnego. Wślizgi są zabronione. W grze nie ma spalonych, a zawodnicy mogą zmieniać się przez cały czas trwania gry. O czym mówię?
Jeszcze rok temu nikt w kraju nie słyszał o facetach bez nóg, którzy kopią piłkę i strzelają bramki. Przyznam, że sam byłem zdziwiony i trudno mi było to sobie wyobrazić. Zafrapowany pojechałem na zgrupowanie. Z podziwem obserwowałem sprawność i zacięcie zawodników. Od razu dostrzegłem, że ci faceci są twardzi i doskonale wiedzą czego chcą.Wieczorami mamy okazję długo rozmawiać. Dookoła widzę uśmiechnięte twarze. Śmieję się z nimi. Atmosfera w grupie jest wspaniała. Chętnie opowiem wam tę historię.
Jak to się zaczęło
Mateusz Widłak. Ten młody chłopak z Warszawy (26 lat) z satysfakcją opowiada mi o stowarzyszeniu AMP Futbol.To on jest pomysłodawcą i głównym organizatorem stowarzyszenia. Mateusz studiuje i pracuje. Aby móc więcej czasu poświęcić stowarzyszeniu, musiał zrezygnować z części pracy – Ale warto – podkreśla.
Pewnego dnia z kolegami z uczelni obejrzał film o niepełnosprawnych brazylijskich piłkarzach. – Właśnie wtedy wpadłem na pomysł zorganizowania profesjonalnej drużyny – mówi. – Okazało się, że w Polsce nikt o czymś takim nie słyszał, a w tej materii całkowicie nic się nie dzieje. Na świecie w wielu krajach istnieją takie drużyny. Są nawet regularne rozgrywki ligowe. To jeszcze bardziej zachęciło mnie do działania.
– Dlaczego to robisz? – pytam.
– Chcę dać chłopakom możliwość samorealizacji – podkreśla Mateusz. – Możliwość powrotu do sportu, do piłki nożnej. Mogą przeżyć przygodę, której nigdy nie zapomną. Mają alternatywę. Mogą się spotkać, porozmawiać, wymienić doświadczeniami.
Dodajmy, że Mateuszowi pomaga jeszcze kilka osób, bez których nic by się nie udało. Dla wszystkich zaangażowanych radość zawodników po wygranym meczu jest największą nagrodą.
Najtrudniej było dotrzeć do ludzi po amputacjach kończyn i zachęcić ich do ruchu. Mateusz zaczął od założenia strony internetowej, na której zamieścił informację o tworzonej drużynie. Zrobił plakaty, które umieścił w budynkach instytucji zrzeszających i pomagających ludziom po amputacjach. Zamieścił banery na portalach społecznościowych. Założył też konto AMP Futbolu na Facebooku.
Mijają trzy miesiące. Na pierwszym treningu pojawia się 13 osób. W ciągu kolejnych zgłaszają się inni.
Turniej Czterech Narodów
Na turniej w Anglii w marcu 2012 wyjeżdża już oficjalna reprezentacja Polski. Zdobywają tam 2. miejsce. Ulegają jedynie gospodarzom, których tradycje w tym sporcie sięgają kilkunastu lat. Jest to sukces, którego nikt się nie spodziewał. Cała inicjatywa nabiera rozpędu. Znajdują się sponsorzy. Pomaga PZPN. Najważniejsza jest jednak atmosfera w drużynie. Sukces dał wszystkim siłę i pewność siebie. Pogłębił więzi w zespole. Wzmocnił wszystkich.
Przedstawię wam teraz kilku zawodników…
— Bartosz, 15 lat. Przyjechał ze Szczecina.
O drużynie dowiedział się z telewizji. Jak przyznaje, na początku był trochę zdziwiony, że mógłby grać w piłkę nożną. – Tym bardziej musiałem tu przyjechać – wspomina. Bartosz od razu zaaklimatyzował się w zespole. Strzela dużo bramek i został ochrzczony Messim drużyny. Marzy, aby zostać zawodowym graczem.
— Maciek, 31 lat. Przyjechał z miejscowości Orzysz na Mazurach.
Maciek jest w drużynie prawie do początku. Kiedyś grał w piłkę nożną. Trenował jako trampkarz, później junior. W wieku 16 lat uraz stanu kolanowego wywołał u niego nowotwór. Lekarze musieli amputować mu nogę. Maciek jest szczęśliwy, że dalej może grać w piłkę nożną. – To niemal jak bajka – mówi.
— Sebastian, 26 lat. Mieszka w miejscowości Cekcyn w województwie kujawsko pomorskim.
Ogłoszenie o naborze do drużyny znalazł na stronie stowarzyszenia amputowani.pl. Zainteresowało go to, choć miał wątpliwości. – Nie bardzo potrafiłem sobie wyobrazić, jak ci goście mogą grać w nogę – zdradza. – Nie wiedziałem czy dam radę. Na pierwszym treningu często się przewracałem. Ręce bolały jak diabli…
Dziś Sebastian czuje się wartościowym i potrzebnym graczem, a gra w drużynie sprawia mu wiele przyjemności.
— Paweł, 34 lata. Przyjechał z Łodzi.
Do zespołu zaprosił go znajomy. Paweł już wcześniej grał w piłkę nożną. Trenował również inne sporty. – Miałem już pewne doświadczenie w grach zespołowych – opowiada. – Po amputacji długo nie grałem. Przyjechałem tu, żeby się sprawdzić. Na początku miałem wątpliwości czy cała ta inicjatywa wypali. Wypaliło, a Mateuszowi [Widłakowi – red.] należy się wielki szacun. Dzięki niemu poznaliśmy się. Na zgrupowaniu możemy ze sobą porozmawiać, wymienić doświadczeniami. Ludzie, którzy są zdrowi, często nie rozumieją naszych problemów. Trudno im wytłumaczyć, co mamy na myśli. Tu nie ma takich barier. Wszyscy rozumiemy się doskonale.
— Przemek, 22 lata. Mieszka w Łodzi.
W piłkę nożną grał już wcześniej. Jednak kontuzja przekreśliła mu plany. Decyzja o amputacji jego nogi zapadła w ciągu kilku dni. – Szybko się z tym pogodziłem – podkreśla. Jak wspomina swoją przygodę z AMP Futbolem? – Na początku chciało mi się śmiać. Jak to faceci bez nóg grają w nożną? – nie kryje. Z wielkim zaciekawieniem przyjechał na trening. Wspomina, że był to duży wysiłek fizyczny. Na co dzień nie chodzi o kulach, ponieważ ma protezę. Podobnie jak większość zawodników. Przy takiej grze pracują głównie ręce, a te nie są przyzwyczajone do takiego wysiłku. Porobiły mu się odciski. Musiał również nauczyć się techniki odpowiedniego i szybkiego poruszania się. Przemkowi bardzo spodobało się stowarzyszenie i chce tu przyjeżdżać chociaż dla wyśmienitej atmosfery.
— Łukasz, 19 lat. Przyjechał z Opola.
Mówi o sobie: „chemik amator”. Zafascynowany tą nauką wraz z kolegą eksperymentowali. W wybuchu Łukasz stracił dłoń. Dziś jest bramkarzem w zespole. Mówi, że trudno się przyzwyczaić do bronienia jedną ręką. Trzeba nadrabiać resztą ciała. – Uważam jednak, że to sprawiedliwe – twierdzi. – Skoro piłkarze mają jedną nogę, to bramkarze słusznie muszą bronić jedną ręką. W przeciwnym razie bardzo trudno byłoby im strzelić gola.
Do wstąpienia do drużyny Łukasza namówiła mama. W piłkę grał już wcześniej, więc z pewnością będzie dobrym bramkarzem.
Mateuszowi Widłakowi (menadżerowi i pomysłodawcy stowarzyszenia) marzy się, aby w Polsce została powołana liga w tym sporcie. Zarówno trener Marek Drogosz, jak i fizjoterapeuta Grzegorz Skrzeczek są przekonani, że kluczem do sukcesu jest popularyzacja tej dziedziny w kraju. Mamy przecież dużo zdolnych ludzi, którzy tylko czekają na okazję, aby się pokazać. Należy jedynie do nich dotrzeć. Atmosfera w drużynie jest wspaniała co również jest czynnikiem zachęcającym nowych graczy. Wszystkim zainteresowanym wzięciem udziału w zgrupowaniu polecam oficjalną stronę stowarzyszenia: ampfutbol.pl
Prawa autorskie Piotr Augustyniak. Kopiowanie w całości lub we fragmentach bez zgody autora jest zabronione.
ZOBACZ POZOSTAŁE FOTOGRAFIE
Zobacz reportaż spoza stadionu Euro 2012